01. All That You Used To Be (04:08)
02. Another Breakdown (04:15)
03. Fallen (04:02)
04. If I Could I Would But I Can't (05:25)
05. You Should Have Told Me (05:45)
06. Sick And Tired (03:36)
07. When The Mourning Comes (04:34)
08. Nothing Remains (05:02)
09. What D'ya Know (05:49)
10. Where Were You (04:16)
11. Lament (06:13)
The Faces of Sarah „Lament”. Płyta o której można by powiedzieć, że pokryła się już sporą warstewką kurzu. Od jej wydania minęło 6 lat, wiele się przez ten czas zmieniło w muzyce, wielu z tych którzy kiedyś tą płytą się zachwycali dziś już nawet na nią nie spojrzy, wielu przy niej zostało a są i tacy (mam taką nadzieje), którzy chętnie się z nią zapoznają . I zachwycą się nią tak jak ja. Tym bardziej, że jest wśród Was spore grono szczęśliwców, którzy będą mogli zobaczyć The Faces of Sarah na żywo w klubie Andaluzja już niebawem bo 10 listopada. Jak ja Wam zazdroszczę.
Zespół powstał w Londynie w 1999 roku, koncertowali z zespołami takimi jak The Mission, NFD (Noise for Destruction), Theatres Des Vampires czy też Killing Miranda ale zagrali też sporo koncertów zarówno sami jak też i na wielu festiwalach. Lista zespołów jakimi się inspirują jest dość spora, są wśród nich HIM, Placebo, The Cure, Locuna Coil, Nick Cave and the Bed Seeds, Sisters of Mercy, Anathema, Paradise Lost, Fields of Nephilim, Killing Joke, The Mission, Type O Negative, Queen's of the Stone Age, Muse i Pink Floyd. Sporo tego i tak naprawdę sporo z twórczości tych grup można znaleźć wsłuchując się w utwory The Faces of Sarah.
A jaka jest płyta „Lament”?. Gdybym chciał opisać ją jak najkrócej to napisałbym, że jest świeża, soczysta i po prostu bardzo fajna. Może to proste i trywialne ale tak po prostu jest. Utwory są bardzo melodyjne ale przy tym nie pozbawione „pazura” dzięki ostremu brzmieniu gitar i bardzo konkretnie pracującej sekcji rytmicznej. Płyta podana jest w większości w ostrym, rockowo – metalowym sosie ale nie zabrakło na niej kojących i łagodzących całość utworów takich jak „You Should Have Told Me”, „When The Mourning Comes” (w którym gościnnie zaśpiewała Louisa Duggan) czy też przepięknego tytułowego „Lament” z fantastycznie zagraną przez Mike'a Reynoldsa partią fortepianu, delikatnie „łkającą” w tle gitarą i powalającą w końcówce solówce a'la Gilmour. Cudowne 6 minut obcowania z muzyką. Ale i cała płyta warta jest poświęcenia swojej uwagi. Mimo że trąca już „myszką”, w tym jednak przypadku powiedzenie „Stare ale jare” sprawdza się idealnie. Na zakończenie dodam tylko jeszcze, że producentem całości jest Paul Miles (ex-Nefilim), który dodatkowo wspomógł zespół grą na gitarze.
Nasza strona wykorzystuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Są one przechowywane w przeglądarce internetowej Czytelnika i są pomocne m.in. do tworzenia statystyk oglądalności strony. Nie zawierają one żadnych danych osobowych ani w żaden sposób nie zmieniają konfiguracji urządzeń, na których zostaną zainstalowane. Nowe regulacje prawne obowiązujące od 23 marca 2013 r. zobowiązują nas do poinformowania Czytelników o tym w wyraźniejszy niż dotąd sposób.
Czytelnik może spowodować, że jego przeglądarka internetowa nie będzie przechowywała cookies, wystarczy zmienić jej ustawienia.