Cztery lata do wydania pierwszej demówki, NO SEASON nabrali trochę ogłady stylistycznej i produkcyjnej i pod koniec zeszłego roku wydali oficjalny debiut. Od razu słychać tu rozwój i doświadczenie zdobyte na scenach. Bo możemy mówić w tym przypadku o kontynuacji stylistycznej, ale i delikatnej zmianie kierunku (choćby rezygnacja z akustycznych patentów). Na obu wydawnictwach znajduję coś dla siebie i mam nadzieję, że na żywo chłopaki nie zrezygnują z grania pierwszych swoich numerów.
Przejdźmy jednak do nowej płyty. Bardzo spodobał mi się ich debiutancki album. W swoim portfolio Francuzi zeznają, że parają się muzyką punkrockową. Nota wydawnicza mówi również o wyczuwanej w ich muzyce nostalgii. I chyba to jest sednem siedmiu utworów zebranych na krążku pod tytułem "Hardwires". Owszem, zgodzę się z genezą muzyki. Słychać że chłopaki postanowili bawić się w muzykę energetyczną i buntowniczą. Ale słychać też zaawansowaną produkcję, oraz fakt że kompozycje są bardziej przemyślane niż nakazywałby standard gatunku. Ja wyłapuję tutaj postrockowe tremola w tłach, trochę brit-rockowej gitary i przede wszystkim kapitalne wokalizy. Wokalista operuje melodyjną chrypą, jak (nie przymierzając) Nick Barett. Pozornie zaskakujące, ale naprawdę się sprawdza. Jest tu parę patentów rodem z typowego amerykańskiego młodzieżowego pop-punku, ale to kolejna plama, która składa się na obraz, który do kupy okazuje się dość unikalny brzmieniowo. Całość układa się w moim odczuciu na taki trochę soft-punk. Zwolnienie w "Gyosas For Glory" jest jakby wyjęte z innej epoki, ale przez to świetnie podkreśla wrażenia, których dane nam było doświadczyć w poprzednich kilkunastu minutach. Zresztą pod koniec utwór staje się dosłownie na minutę balladą... i zanim jeszcze zdoła uśpić czujność, otrzymujemy szybki riff, który niby jest kontynuacją poprzedniej melodii, ale zaindeksowany jako następny track. Jeśli nie sprawdza się wyświetlacza, można się pogubić. Chóralny motyw w utworze przedostatnim sprawia wrażenie stylistyki stadionowego rocka w duchu 30stm, ale myślę że motoryka bardziej pasuje do Foo Fighters. Tak czy inaczej na pewno na koncertach uda się chłopakom z No Season namówić publiczność do jego odśpiewania.
Być może postronny słuchacz potrzebowałby jeszcze kilku słów wyjaśnienia. Coś o zamyśle... skąd tutaj cytat z Monthy Pythona, cóż znaczą niektóre sample. Pozostaje śledzić chłopaków na facebooku. Być może ujawnią jakieś szczegóły.
Ja jestem bardzo zadowolony, że trafiłem na ten materiał. Może i jest trochę za krótki, ale obcowanie z francuską sceną przyzwyczaiło mnie do tego formatu - i zaczynam widzieć w tym coraz więcej sensu. Reasumując "Highwires" to bardzo przyjemny mini-album.
8/10
Piotr Spyra
Napisane przez RA1
dnia styczeń 20 2020
436 czytań ·
Nasza strona wykorzystuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Są one przechowywane w przeglądarce internetowej Czytelnika i są pomocne m.in. do tworzenia statystyk oglądalności strony. Nie zawierają one żadnych danych osobowych ani w żaden sposób nie zmieniają konfiguracji urządzeń, na których zostaną zainstalowane. Nowe regulacje prawne obowiązujące od 23 marca 2013 r. zobowiązują nas do poinformowania Czytelników o tym w wyraźniejszy niż dotąd sposób.
Czytelnik może spowodować, że jego przeglądarka internetowa nie będzie przechowywała cookies, wystarczy zmienić jej ustawienia.